Zaraz, zaraz... czy na pewno wszystko? Czy zdajemy sobie sprawę, że życie współczesnych dzieci, w tym także szkoła, to dżungla sensoryczna, świat przeładowany stymulacją, zadanioholizm od pieluch i modelowanie niemal samobójczych wzorów życiowych! Ktoś może skomentować – „przesada, ot, takie strachy na Lachy”. Ja bym powiedziała, że lepiej być mądrym przed niż po... bo jednak źle się dzieje. Pierwszy bodajże głośno o tym powiedział Carl Honoré w swoim światowym bestsellerze: „Pod presją. Dajmy dzieciom święty spokój!”. Carl Honoré to kanadyjski dziennikarz i publicysta, twórca ruchu Slow, dążącego do spowolnienia tempa życia w dzisiejszym pędzącym świecie. W książce opisuje tytułową presję jako czynnik towarzyszący dzieciom praktycznie od urodzenia: zamiast swobodnej zabawy dzieciom włącza się kanał edukacyjny dla niemowląt, posyła na lekcje baby joga i lekcje języków obcych dla 4-latków... Maluchy mają czas wypełniony po brzegi wszystkim co jest „edukacyjne” i co powiększa prawdopodobieństwo wychowania dziecka geniusza, człowieka sukcesu... Plan wychowania uzupełniają dodatkowe lekcje matematyki, treningi tenisa czy balet. Tak tworzy się sylwetka „dziecka wypalonego”, przeładowanego nauką, zajęciami, realizującego plany swoich rodziców... czasem oddalonych od planów własnych o lata świetlne!
[ . . . ]