Ostatnio coraz więcej mówi się i pisze o tym, że w publicznych placówkach kładzie się nacisk na bezrefleksyjne posłuszeństwo i hierarchę w relacjach nauczyciel–uczeń. Podkreśla się, że edukacja jest tu oparta na strachu, że nie rozwija się pewności siebie, że nie odpowiada na rzeczywiste potrzeby młodego pokolenia, że nie uczy się asertywności uczniów. Alternatywą mogą być prywatne szkoły, ostatnio popularne są „demokratyczne”. Ale im zarzuca się tworzenie sztucznych podziałów na bogatych i biednych, nazywa się je czasem enklawą życiowych nieudaczników, którzy nie potrafią dostosować się do otoczenia i nie poradzą sobie z brutalnymi wymaganiami świata. Pozwala się uczniom na asertywną odmowę, nie stawiając granic.
[ . . . ]